Górnicy muszą być cierpliwi
Nie udało się dotrzymać wrześniowego terminu ogłoszenia przetargu na sprzedaż czechowickiej kopalni Silesia. - Jest opóźnienie, bo sporządzane są dodatkowe analizy - przyznał Dariusz Dudek, szef Solidarności w Silesii.
Zgodnie z harmonogramem przetarg miał zostać ogłoszony 21 września. Jednak Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej w rozmowie z DZ zapowiadał, że termin może się opóźnić. Teraz okazało się, że doradcy z firmy Pricewaterhouse Coopers, wyceniającej majątek kopalni, postanowili wykonać jeszcze jedną symulację. Badają czy Silesia w sytuacji, gdy nowy właściciel nie będzie inwestował w nowe złoża, a jedynie prowadził wydobycie aktualnie dostępnych (szacunkowo jest to 6 mln ton węgla, analiza zakłada wydobycie 1,2 mln ton rocznie), wypracuje zysk czy przyniesie straty.
Zarząd Kompanii chce, by przetarg startował z pułapu 113-114 mln zł - tyle wynosi wartość księgowa zakładu. Jednak ostateczna kwota zostanie ustalona na podstawie analiz Pricewaterhouse Coopers.
Pokłady Silesii oceniane są w przybliżeniu na 200 mln ton węgla, dobrej jakości. By się do niego dostać, inwestor musi wyłożyć około 300 mln zł; tych pieniędzy nie ma Kompania Węglowa, dlatego szykowała "uśpienie" kopalni. Brytyjski potentat energetyczny Gibson Group już w marcu zapowiedział, że na unowocześnienie Silesii, pogłębienie szybu i budowę nowych poziomów zamierza wydać 150 mln dolarów. Tom Gibson, prezes GG, twierdzi, że nadal jest zainteresowany czechowicką kopalnią. Mają ją też na oku: spółka zależna największego w Czechach producenta węgla OKD (Ostravsko Karvinske Doly), szwajcarski fundusz inwestycyjny oraz firma ze Stanów Zjednoczonych. Doniesienia polskiej prasy o zainteresowaniu czechowicką kopalnią zdementował natomiast czeski koncern energetyczny CEZ.
Więcej czytaj w Dzienniku Zachodnim.